środa, 13 maja 2015

13- Raport Ryana część 13

 W telewizyjnym programie "Questions and Answers" głos zabrał jeden z byłych wychowanków Chrześcijańskich Braci, Michael O'Brian.
(Jego wstrząsającą wypowiedź można obejrzeć  Link .)
Cierpliwie słuchał odpowiedzi dawanych przez polityków, po czym wybuchnął:
`Poszedłem przed Komisję i wypytywało mnie siedmiu adwokatów, wmawiając mi, że kłamię,
kiedy powiedziałem im, że zgwałcono mnie w sobotę, potem otrzymałem miłosierne bicie,
a następnego ranka przyszedł ten sam człowiek i włożył mi w usta komunię świętą.
( ) Mój Boże, siedmiu adwokatów wypytywało mnie non-stop.
Próbowałem popełnić samobójstwo.
Przywieźli człowieka z Rzymu, miał ponad 90 lat, żeby mi powiedział,
że kłamię i że nie bił mnie przez godzinę po całym ciele razem z jeszcze jednym,
a nie miałem na sobie jednej nitki'.
********************************


W tym tygodniu tysiące ludzi stało w kolejce,
żeby wpisać się do księgi solidarności z ofiarami, dodając komentarze:
`Wstydzę się, że jestem Irlandczykiem', `Hańba Kościołowi, hańba państwu'.
We wszystkich gazetach pojawiają się pełne oburzenia i wściekłości
listy od czytelników, żądające wykluczenia Kościoła katolickiego
z działalności w systemie oświaty i w służbie zdrowia,
rozwiązania Zgromadzenia Braci Chrześcijańskich (najgorszego ze sprawców),
a także innych zakonów, i przejęcia ich majątków.
Są także wezwania do bojkotu mszy kościelnych, zbiórek na tacę i kościelnych sklepów.
Kościół katolicki i jego instytucje w Irlandii doznały niesłychanego uszczerbku
i właściwie zatraciły wszelki autorytet moralny.
W przyszłym miesiącu zaś ogłoszony zostanie kolejny raport dotyczący
działalności setek księży-pedofilów w archidiecezji dublińskiej,
których Kościół przez lata osłaniał.
............ Oto tłumaczenie co ciekawszych zeznań z Irlandii:
1. "Kiedy dostałam pierwszej miesiączki zakonnica zaciągnęła mnie do sali jadalnej
podciągnęła moją spódnicę do góry i krzyczała na całą sale:
zobaczcie oto diabeł z niej wychodzi".
2. "Nie wolno nam było nic jeść na godzinę przed przyjęciem komunii świętej.
Raz zakonnica poczuła z ust jednej dziewczyny zapach cukierków i zaczęła krzyczeć na dziewczynę
i popchnęła ja tak mocno na balustradę że dziewczyna przeleciała przez nią.
Zobaczyłam krew".
3. "Była wśród nas jedna dziewczyna.
Ona była bardzo wolna umysłowo .
Pamiętam, że czasami przychodził w nocy do niej ksiądz
- pamiętam, że później przez kilka dni płakała. Było mi jej żal. "
*******************
John Kelly to rosły, zażywny gość po pięćdziesiątce.
Mówi nienaturalnie głośno, wszędzie go pełno.
Włączysz wiadomości - John. Otwierasz gazetę - John.
Oskarża, demaskuje, żąda, przepycha się z policją, prowadzi marsz przez centrum Dublina.
Na pytanie, czy nie boi się ze mną rozmawiać, skoro prawnie mu nie wolno, wybucha:
- Mam to gdzieś! Teraz oni boją się mnie!
Mały (tamten) Kelly to przeciwieństwo dużego.
Zastraszony, nigdy nie patrzy w oczy. Nie ma imienia.
Najczęściej mówią na niego 253.
Ten numer ma wypisany na spodniach, majtkach i butach.
Człowiek i podczłowiek
Choć ma dopiero 13 lat, pracuje przy kopaniu torfu.
Torf służy do palenia w piecach, ale w sypialni, gdzie mały Kelly śpi z 50 innymi chłopcami,
nie pali się nawet w zimie.
Mokre po pracy ubrania nie wysychają, a świeże dostają raz w tygodniu.
Nie ma pasty do zębów. Trzy bolące zęby niewprawnie Kelly'emu wyrwano i wszystkie trzy złamano u nasady.
Rano i wieczorem - chleb z dżemem, obiad - wspólna dla wszystkich micha ziemniaków.
Brat klaszcze trzy razy w dłonie i start.
Wszyscy się rzucają. Wiadomo, że najpierw dorwą się starsi, wyżsi.
Za płacz w nocy dostają kijem po głowie.
Za nierówne stanięcie w szeregu - pięścią w nos.
Za rozmowy podczas posiłków - chłosta.
Mały Kelly jest tutaj po to, by oczyścić swoją duszę z grzechu.
Służą do tego pasy, które chłopcy sami produkują.
Zszywa się dwa kawałki skóry, a do środka wkłada to, co poleci zleceniodawca.
Jeden brat każe wszywać monety. Inny kawałki ołowiu.
Inny lubi, jak przez całą długość paska przeciągnięte są miedziane druty.
Mały Kelly najbardziej boi się paska z drutami.
A jeszcze bardziej boi się brata B.
Plask - bije Kelly'ego po twarzy brat B.... : "Brudny chłopiec, nieczysty" - mruczy z dezaprobatą - i plask z drugiej strony.
Siedzą w ciężarówce.
Kelly trzęsącymi się rękami próbuje rozsmarować dżem na kanapkach.
"I tu się zabrudziłeś, i tu - ręka duchownego wędruje głęboko w spodnie chłopca, ściska mocno.
Chłopiec krzyczy.
- Boli? Chrystus nie taki ból znosił dla naszego zbawienia".
Chłopiec wybiega z samochodu.
Wieczorem B. wchodzi za nim pod prysznic, namydla mu głowę.
Mydło wdziera się do oczu, Kelly krzyczy, nie wie, czy ratować oczy,
czy pośladki, z którymi zaczyna się dziać coś niepokojącego.
Brat trzyma go namydloną ręką za czoło, a ból z tyłu staje się przeszywający i rytmiczny.
"Penis? Nie, niemożliwe - myśli gorączkowo chłopiec.
- Boże, spraw, żeby to był tylko palec".
Pod natryskiem zostaje krew.
Zakonnik wyciera starannie chłopca i prowadzi do kuchni:
"Biedak wpadł dziś do torfowiska, należy mu się dobra kolacja" - mówi do kuchennego.
Kelly dostaje kiełbasę. B. dodatkowo wkłada mu do kieszeni cukierka.
Kładzie palec na ustach i uśmiecha się mdło.
"Jednak penis" - myśli chłopiec.
Jest noc, mały Kelly leży w łóżku, trzęsąc się.
Wpadło ich sześciu, wyrwali z łóżka jego kolegę, chłopca jeszcze mniejszego niż on.
Wyciągnęli na korytarz.
Stare mury niosą płacz dziecka.
Dudnią uderzenia ciężkim pasem.
"Z kim zamierzałeś uciec? - krzyczy ojciec przełożony - Odpowiadaj".
Kelly modli się w łóżku, do Boga, do mamy.
"Kto był z tobą?" - słyszy zza drzwi. I zdławiony głos przyjaciela: "Kelly".
Wracają po niego. Każą uklęknąć u podstawy schodów, położyć dłonie na piątym stopniu.
Najgrubszy, ważący grubo ponad setkę brat staje mu na palcach.
Drugi podciąga mu z tyłu koszulę, brat B wyjmuje pas i zaczyna chłostać po wypiętych pośladkach.
Trzech innych patrzy. Tamtej nocy mały 253 wreszcie wszystko zrozumiał.
Nie jest tak, jak sądził, że dzieje się mu tu jakaś straszna krzywda.
Bracia traktują go po prostu tak, jak na to zasługuje.
Przecież nawet mama się go wyrzekła.
Mimo najlepszych chęci nie była w stanie dłużej go kochać.
Bóg też nie jest w stanie kochać 253.
Z tego prostego powodu, że 253 nie jest człowiekiem.
Ale chłopiec jest w błędzie. Jest ktoś, kto go bardzo kocha i nie pozwoli, żeby tak myślał.
Ktoś, kto poprowadzi go za rękę przez zły świat i zniszczy każdego,
kto to nieszczęsne dziecko ośmieli się jeszcze raz tknąć.
To właśnie jest duży John Kelly.
Złożył zeznanie przeciwko B. na policji. Ściągnęli sukinsyna z samego Watykanu.
Aresztowali.
John omal nie dostał zawału, gdy po paru miesiącach przeczytał zawiadomienie,
że prokurator generalny umorzył postępowanie.
Ale John nie zamierza rezygnować.
Tu, w Dublinie, gdzie mieszka dziś z rodziną, nieopodal ich domu,
dosłownie kilka przecznic dalej, wciąż żyje na wolności brat B.
John będzie potrząsać całą Irlandią,
dopóki ten człowiek nie stanie przed sądem.
Bo przecież tu chodzi o dziecko!
O 13-letniego chłopca, który inaczej nie uwierzy, że to,
co mu robią, jest niegodziwością, i że nikt nie ma prawa
gwałcić dziecka, nawet takiego, które ukradło ze sklepu jabłko.
Dopiero gdy B. usłyszy wyrok,
mały 253 odzyska wiarę w siebie, w ludzi, może i w Boga,
a John Kelly wreszcie przestanie się tak szamotać i krzyczeć,
przytuli chłopca, obaj spokojnie zasną i staną się na powrót tą samą osobą.
Biczowanie, kopanie, podpalanie, zadawanie oparzeń, dźganie,
zmuszanie do pozostawania w pozycji klęczącej przez wiele godzin,
zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzenia,
bicie w podeszwy stóp, zawieszanie na haku i bicie,
szczucie psami –
to nie są praktyki, jakie wobec więźniów politycznych stosują strażnicy obozów zesłania w Chinach,
ani metody nakłaniania terrorystów do zeznań w tajnych więzieniach CIA.
Takich środków wychowawczych przez cały XX wiek używali wobec dzieci
księża oraz bracia i siostry zakonne w instytucjach kościelnych w Irlandii.
Wychowankowie tych ośrodków byli też na masową skalę molestowani seksualnie,
z gwałtami zbiorowymi włącznie.
Skala zjawiska jest wprost niewyobrażalna.
Mówi się nawet o 40 tysiącach ofiar.
Duchowni wiedzieli, że dzieje się zło.
Jeszcze w latach 80. wykupili polisę ubezpieczeniową na wypadek procesów ofiar księży-pedofilów i zboczeńców.
Przykłady praktyk wychowawczych stosowanych przez księży i zakonnice:
* Dziecko, które poskarżyło się zakonnicy na molestowanie przez kierowcę karetki,
zostało rozebrane przez cztery zakonnice i wychłostane "w celu wygnania diabła";
* Chłopcy zostali wyciągnięci z łóżek, zmuszeni do maszerowania nago,
podczas gdy księża uderzali trzcinkami do bicia (ang. "canes") w ich penisy;
* Inny chłopiec został przywiązany do krzyża i zgwałcony
, podczas gdy inni masturbowali się na boku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz