środa, 13 maja 2015

13- Raport Ryana część 13

 W telewizyjnym programie "Questions and Answers" głos zabrał jeden z byłych wychowanków Chrześcijańskich Braci, Michael O'Brian.
(Jego wstrząsającą wypowiedź można obejrzeć  Link .)
Cierpliwie słuchał odpowiedzi dawanych przez polityków, po czym wybuchnął:
`Poszedłem przed Komisję i wypytywało mnie siedmiu adwokatów, wmawiając mi, że kłamię,
kiedy powiedziałem im, że zgwałcono mnie w sobotę, potem otrzymałem miłosierne bicie,
a następnego ranka przyszedł ten sam człowiek i włożył mi w usta komunię świętą.
( ) Mój Boże, siedmiu adwokatów wypytywało mnie non-stop.
Próbowałem popełnić samobójstwo.
Przywieźli człowieka z Rzymu, miał ponad 90 lat, żeby mi powiedział,
że kłamię i że nie bił mnie przez godzinę po całym ciele razem z jeszcze jednym,
a nie miałem na sobie jednej nitki'.
********************************


W tym tygodniu tysiące ludzi stało w kolejce,
żeby wpisać się do księgi solidarności z ofiarami, dodając komentarze:
`Wstydzę się, że jestem Irlandczykiem', `Hańba Kościołowi, hańba państwu'.
We wszystkich gazetach pojawiają się pełne oburzenia i wściekłości
listy od czytelników, żądające wykluczenia Kościoła katolickiego
z działalności w systemie oświaty i w służbie zdrowia,
rozwiązania Zgromadzenia Braci Chrześcijańskich (najgorszego ze sprawców),
a także innych zakonów, i przejęcia ich majątków.
Są także wezwania do bojkotu mszy kościelnych, zbiórek na tacę i kościelnych sklepów.
Kościół katolicki i jego instytucje w Irlandii doznały niesłychanego uszczerbku
i właściwie zatraciły wszelki autorytet moralny.
W przyszłym miesiącu zaś ogłoszony zostanie kolejny raport dotyczący
działalności setek księży-pedofilów w archidiecezji dublińskiej,
których Kościół przez lata osłaniał.
............ Oto tłumaczenie co ciekawszych zeznań z Irlandii:
1. "Kiedy dostałam pierwszej miesiączki zakonnica zaciągnęła mnie do sali jadalnej
podciągnęła moją spódnicę do góry i krzyczała na całą sale:
zobaczcie oto diabeł z niej wychodzi".
2. "Nie wolno nam było nic jeść na godzinę przed przyjęciem komunii świętej.
Raz zakonnica poczuła z ust jednej dziewczyny zapach cukierków i zaczęła krzyczeć na dziewczynę
i popchnęła ja tak mocno na balustradę że dziewczyna przeleciała przez nią.
Zobaczyłam krew".
3. "Była wśród nas jedna dziewczyna.
Ona była bardzo wolna umysłowo .
Pamiętam, że czasami przychodził w nocy do niej ksiądz
- pamiętam, że później przez kilka dni płakała. Było mi jej żal. "
*******************
John Kelly to rosły, zażywny gość po pięćdziesiątce.
Mówi nienaturalnie głośno, wszędzie go pełno.
Włączysz wiadomości - John. Otwierasz gazetę - John.
Oskarża, demaskuje, żąda, przepycha się z policją, prowadzi marsz przez centrum Dublina.
Na pytanie, czy nie boi się ze mną rozmawiać, skoro prawnie mu nie wolno, wybucha:
- Mam to gdzieś! Teraz oni boją się mnie!
Mały (tamten) Kelly to przeciwieństwo dużego.
Zastraszony, nigdy nie patrzy w oczy. Nie ma imienia.
Najczęściej mówią na niego 253.
Ten numer ma wypisany na spodniach, majtkach i butach.
Człowiek i podczłowiek
Choć ma dopiero 13 lat, pracuje przy kopaniu torfu.
Torf służy do palenia w piecach, ale w sypialni, gdzie mały Kelly śpi z 50 innymi chłopcami,
nie pali się nawet w zimie.
Mokre po pracy ubrania nie wysychają, a świeże dostają raz w tygodniu.
Nie ma pasty do zębów. Trzy bolące zęby niewprawnie Kelly'emu wyrwano i wszystkie trzy złamano u nasady.
Rano i wieczorem - chleb z dżemem, obiad - wspólna dla wszystkich micha ziemniaków.
Brat klaszcze trzy razy w dłonie i start.
Wszyscy się rzucają. Wiadomo, że najpierw dorwą się starsi, wyżsi.
Za płacz w nocy dostają kijem po głowie.
Za nierówne stanięcie w szeregu - pięścią w nos.
Za rozmowy podczas posiłków - chłosta.
Mały Kelly jest tutaj po to, by oczyścić swoją duszę z grzechu.
Służą do tego pasy, które chłopcy sami produkują.
Zszywa się dwa kawałki skóry, a do środka wkłada to, co poleci zleceniodawca.
Jeden brat każe wszywać monety. Inny kawałki ołowiu.
Inny lubi, jak przez całą długość paska przeciągnięte są miedziane druty.
Mały Kelly najbardziej boi się paska z drutami.
A jeszcze bardziej boi się brata B.
Plask - bije Kelly'ego po twarzy brat B.... : "Brudny chłopiec, nieczysty" - mruczy z dezaprobatą - i plask z drugiej strony.
Siedzą w ciężarówce.
Kelly trzęsącymi się rękami próbuje rozsmarować dżem na kanapkach.
"I tu się zabrudziłeś, i tu - ręka duchownego wędruje głęboko w spodnie chłopca, ściska mocno.
Chłopiec krzyczy.
- Boli? Chrystus nie taki ból znosił dla naszego zbawienia".
Chłopiec wybiega z samochodu.
Wieczorem B. wchodzi za nim pod prysznic, namydla mu głowę.
Mydło wdziera się do oczu, Kelly krzyczy, nie wie, czy ratować oczy,
czy pośladki, z którymi zaczyna się dziać coś niepokojącego.
Brat trzyma go namydloną ręką za czoło, a ból z tyłu staje się przeszywający i rytmiczny.
"Penis? Nie, niemożliwe - myśli gorączkowo chłopiec.
- Boże, spraw, żeby to był tylko palec".
Pod natryskiem zostaje krew.
Zakonnik wyciera starannie chłopca i prowadzi do kuchni:
"Biedak wpadł dziś do torfowiska, należy mu się dobra kolacja" - mówi do kuchennego.
Kelly dostaje kiełbasę. B. dodatkowo wkłada mu do kieszeni cukierka.
Kładzie palec na ustach i uśmiecha się mdło.
"Jednak penis" - myśli chłopiec.
Jest noc, mały Kelly leży w łóżku, trzęsąc się.
Wpadło ich sześciu, wyrwali z łóżka jego kolegę, chłopca jeszcze mniejszego niż on.
Wyciągnęli na korytarz.
Stare mury niosą płacz dziecka.
Dudnią uderzenia ciężkim pasem.
"Z kim zamierzałeś uciec? - krzyczy ojciec przełożony - Odpowiadaj".
Kelly modli się w łóżku, do Boga, do mamy.
"Kto był z tobą?" - słyszy zza drzwi. I zdławiony głos przyjaciela: "Kelly".
Wracają po niego. Każą uklęknąć u podstawy schodów, położyć dłonie na piątym stopniu.
Najgrubszy, ważący grubo ponad setkę brat staje mu na palcach.
Drugi podciąga mu z tyłu koszulę, brat B wyjmuje pas i zaczyna chłostać po wypiętych pośladkach.
Trzech innych patrzy. Tamtej nocy mały 253 wreszcie wszystko zrozumiał.
Nie jest tak, jak sądził, że dzieje się mu tu jakaś straszna krzywda.
Bracia traktują go po prostu tak, jak na to zasługuje.
Przecież nawet mama się go wyrzekła.
Mimo najlepszych chęci nie była w stanie dłużej go kochać.
Bóg też nie jest w stanie kochać 253.
Z tego prostego powodu, że 253 nie jest człowiekiem.
Ale chłopiec jest w błędzie. Jest ktoś, kto go bardzo kocha i nie pozwoli, żeby tak myślał.
Ktoś, kto poprowadzi go za rękę przez zły świat i zniszczy każdego,
kto to nieszczęsne dziecko ośmieli się jeszcze raz tknąć.
To właśnie jest duży John Kelly.
Złożył zeznanie przeciwko B. na policji. Ściągnęli sukinsyna z samego Watykanu.
Aresztowali.
John omal nie dostał zawału, gdy po paru miesiącach przeczytał zawiadomienie,
że prokurator generalny umorzył postępowanie.
Ale John nie zamierza rezygnować.
Tu, w Dublinie, gdzie mieszka dziś z rodziną, nieopodal ich domu,
dosłownie kilka przecznic dalej, wciąż żyje na wolności brat B.
John będzie potrząsać całą Irlandią,
dopóki ten człowiek nie stanie przed sądem.
Bo przecież tu chodzi o dziecko!
O 13-letniego chłopca, który inaczej nie uwierzy, że to,
co mu robią, jest niegodziwością, i że nikt nie ma prawa
gwałcić dziecka, nawet takiego, które ukradło ze sklepu jabłko.
Dopiero gdy B. usłyszy wyrok,
mały 253 odzyska wiarę w siebie, w ludzi, może i w Boga,
a John Kelly wreszcie przestanie się tak szamotać i krzyczeć,
przytuli chłopca, obaj spokojnie zasną i staną się na powrót tą samą osobą.
Biczowanie, kopanie, podpalanie, zadawanie oparzeń, dźganie,
zmuszanie do pozostawania w pozycji klęczącej przez wiele godzin,
zmuszanie do kąpieli w wodzie o temperaturze bliskiej wrzenia,
bicie w podeszwy stóp, zawieszanie na haku i bicie,
szczucie psami –
to nie są praktyki, jakie wobec więźniów politycznych stosują strażnicy obozów zesłania w Chinach,
ani metody nakłaniania terrorystów do zeznań w tajnych więzieniach CIA.
Takich środków wychowawczych przez cały XX wiek używali wobec dzieci
księża oraz bracia i siostry zakonne w instytucjach kościelnych w Irlandii.
Wychowankowie tych ośrodków byli też na masową skalę molestowani seksualnie,
z gwałtami zbiorowymi włącznie.
Skala zjawiska jest wprost niewyobrażalna.
Mówi się nawet o 40 tysiącach ofiar.
Duchowni wiedzieli, że dzieje się zło.
Jeszcze w latach 80. wykupili polisę ubezpieczeniową na wypadek procesów ofiar księży-pedofilów i zboczeńców.
Przykłady praktyk wychowawczych stosowanych przez księży i zakonnice:
* Dziecko, które poskarżyło się zakonnicy na molestowanie przez kierowcę karetki,
zostało rozebrane przez cztery zakonnice i wychłostane "w celu wygnania diabła";
* Chłopcy zostali wyciągnięci z łóżek, zmuszeni do maszerowania nago,
podczas gdy księża uderzali trzcinkami do bicia (ang. "canes") w ich penisy;
* Inny chłopiec został przywiązany do krzyża i zgwałcony
, podczas gdy inni masturbowali się na boku

12- Raport Ryana część 12

Zakonnice nas biły i niszczyły nasze charaktery, ale nie mogłyśmy żywić do nich nienawiści.
Były dla nas ucieleśnieniem strachu i męki, a zarazem oblubienicami Chrystusa.
Znajdowały się bliżej Boga niż my, co uwidaczniało się na każdym kroku.
W kaplicy śpiewały anielskimi głosami i zawsze wyglądały nieskazitelnie,
a nie tak niechlujnie jak my.
Nosiły czarne habity z białymi wykrochmalonymi przodami,
a na szyjach różańce, co miało podkreślać ich skromność.
! ! !
Zakonnice nas karały, ale im wierzyłyśmy i ufałyśmy.
Musiały mieć rację.
Wpajały nam to. Były wszak poślubione Chrystusowi.
Mogły tylko czynić dobro, a nie wyrządzać komukolwiek krzywdy.
Nigdy nie kwestionowałam bicia dzieci jako czegoś złego,
choćby mi się wydawało bezwzględne i zawzięte.
Wierzyłyśmy, że zakonnice spuszczają nam lanie dla naszego dobra, dla naszego zbawienia.
Nie mając nikogo innego, z kim mogłybyśmy porozmawiać, nie potrafiłyśmy
spojrzeć na kary cielesne z innej perspektywy.
Byłyśmy na nie narażone przez cały czas.
Nie znałyśmy innego podejścia do dzieci.
Przebywałyśmy pod opieką tych kobiet przez 24 godziny na dobę i przez każdy kolejny dzień w roku.
Jeśli zakonnica którąś z nas uderzyła, znaczyło to, że ta sobie na to zasłużyła.
! ! !
Od najmłodszych lat nikt nas nie uczył samodzielnie myśleć i czegokolwiek kwestionować.
W rezultacie takiej edukacji wyłączono u nas wszelkie zdolności krytyczne
i stałam się automatem, który chciał tylko ludzi zadowalać.
Zakonnice poddały mnie niewyobrażalnemu praniu mózgu.
Najwyraźniej byłam tępa, tak jak mówiły.
Nie czułam złości, że kazały mi pracować jako dziecku,
bo wierzyłam, że zawsze robią to, co słuszne.
W pełni stałam się produktem sierocińca.
! ! !
W sierocińcu w Moate wchodzę dziś po schodach na półpiętro
i widzę otwarte drzwi łazienki.
Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że nigdy nie
pozwalano nam nawet na odrobinę prywatności.
Widzę wannę, w której kuliła się naga dziewczynka,
okładana bez litości wskaźnikiem przez siostrę Kevin.
Dziewczyna krzyczała, próbując osłonić się przed gradem ciosów,
a zakonnica manewrowała w ciasnym pomieszczeniu długim kijkiem, aby celniej uderzyć.
To była makabryczna scena.
Dziewczyna pragnęła, aby zakonnica przestała ją bić, ale to nie pomagało.
! ! !
Nie byłyśmy zamknięte w sierocińcu za darmo.
Nasza matka musiała płacić za „przywilej” przymusowego
zatrzymania dzieci w ramach programu „płatności przez rodziców”.
Znaczyło to, że samotny bądź biedny rodzic był podwójnie
napiętnowany za niezdolność zajmowania się dziećmi.
Musiał płacić państwu za odebranie mu przez nie dzieci,
przekazując na ich utrzymanie część dochodów.
! ! !
Z pewnością bardzo oszczędnie kupuję dziś żywność i bardzo oszczędnie ją zjadam.
W sierocińcu, jeśli w rondlu pozostały reszki jedzenia, wyskrobywałam je do czysta nawet wtedy, gdy już ktoś zalał rondel wodą.
Jeszcze teraz biorę nóż i zeskrobuję z rondla to, co przywarło do dna i ścianek.
! ! !
Zostałam wychowana w wierze katolickiej i umrę jako katoliczka,
ale prawdą jest, że obecnie mam bardzo negatywne skojarzenia z każdą religią.
W ich imię popełniono tyle zła. Już nie praktykuję.
Nie potrafię pojąć, że zakon religijny mógł zrobić to,
co zrobił dzieciom irlandzkiej biedoty.
Dlaczego ci ludzie zeszli ze swej drogi i uczynili nasze nędzne życie jeszcze gorszym?
Dlaczego nie zrobili czegoś, aby nam pomóc – zarówno duchowo, jak i materialnie?
Im bardziej godzę się z tym, co mi się przydarzyło,
tym bardziej unikam każdej zorganizowanej religii.

MAREK SZENBORN
PS Całość świadectwa pani sędzi
Kathleen O’Malley (uznano ją za najodważniejszą Brytyjkę dekady)
można przeczytać w przetłumaczonej na język polski
książce „Przerwane dzieciństwo”, opublikowanej przez wydawnictwo „Klub
dla Ciebie”. Polecamy.

11- Raport Ryana część 11

Nauczyłam się zapychać żołądek wszystkim, co nam podano.
Posiłek, który nam dawano na lunch, nazywałyśmy pomyjami,
bo był to wodnisty sos, w którym pływały oka galaretowatego białego tłuszczu i... ślimaki.
! ! !
Zwykle zakonnice wymierzały nam kary cielesne przy wszystkich.
Nie wzywały nikogo do siebie, aby go skarcić, lecz robiły to spontanicznie,
w danym miejscu i chwili, gdy przyłapały kogoś na popełnieniu „przestępstwa”.
Stosowały różne metody i narzędzia kary.
Za mniejsze przewinienia biły rękami po twarzy,
za większe – rozmawianie lub za opadającą skarpetkę – linijką,
którą zawsze nosiły w kieszeni habitu,
a za największe – buntowniczość – wskaźnikiem przypominającym
zaostrzoną na końcu laskę.
Jeśli okazywały łaskawość, wówczas biły po wewnętrznej stronie dłoni,
a gdy chciały ukarać surowiej – po wierzchu dłoni lub z tyłu po nogach.
Targały nas za uszy, szarpały za włosy i policzkowały.
! ! !
Na zewnątrz kuchni dla zakonnic stały zbiorniki na odpadki,
gdzie wrzucano różne resztki.
Gdy nikt mnie nie widział, sprawdzałam zawartość tych zbiorników najszybciej,
jak potrafiłam, poszukując zwłaszcza skórek owoców.
Ze skórek bananów wyjadałam wszelkie pozostałości miąższu,
aż docierałam do śliskiej powierzchni.
! ! !
Często mdlałam na mszy w kościele parafialnym – wygłodzona i zziębnięta.
Jedyną dobrą rzeczą było w tym to, że mogłam wówczas siedzieć zamiast klęczeć.
Takich omdleń nie leczono.
Należało się czuć wystarczająco rozpieszczanym, jeśli pozwalano siedzieć.
! ! !
Latem zaczęły mi tak bardzo doskwierać skutki fatalnej diety, że kiedy kładłam się do łóżka,
marzyłam o zjedzeniu soczystego, chrupiącego owocu.
Musiałam się zadowolić skórkami, które znajdowałam w pojemnikach na kuchenne odpadki.
Codziennie widziałyśmy jabłka, ale zakonnice nie pozwalały nam ich tknąć.
Rosły na drzewach przy drodze, którą chodziłyśmy do szkoły.
Jeśli już zdołało się zdobyć jabłko, udawało się je zjeść tylko w ciemnej sypialni.
Kiedy już zapadła cisza, odgryzało się ostrożnie kęsy,
chowając głowę pod kocem, aby stłumić odgłosy chrupania.
! ! !
W drugiej klasie uczyła nas siostra Gerard,
której najmniejszy pretekst wystarczał do bicia.
Traktowała obrączkę otrzymaną po złożeniu ślubów zakonnych jako broń
i waliła nas nią po głowie, jeśli nie spodobał się jej czyjś oddech.
Tylko czyhała, aby któraś z nas zaczęła się wiercić albo coś upuściła.
! ! !
Zakonnice nie zajmowały się naszym zdrowiem.
Trzeba było być bardzo chorym, aby wezwały lekarza.
– Proszę się nimi nie przejmować, to sieroty – usłyszałam kiedyś,
jak siostra Bernadette powiedziała do lekarza, gdy zbliżał się
do naszych łóżek.
Wszystkie miałyśmy zaczerwienione ręce i nogi z powodu prac polowych w zimnie,
siniaki od nieustannego bicia, a we włosach wszy.
Jak zakonnice miałyby to wszystko wytłumaczyć lekarzowi?
! ! !
Codziennie przebywałam obok gabinetu matki Malachy,
która siedziała tam za biurkiem i szeleściła papierami.
Gdy sprzątałam na korytarzu, wyrzucała tam nieraz
garść rodzynków, które rozsypywały się po podłodze.
Traktowałam to jako znak, że jest zadowolona z mojego ostrożnego,
cichego sprzątania, zbierałam je i zjadałam.
Nie mogłam zrozumieć, dlaczego zwyczajnie nie daje nam rodzynków do ręki.
Dlaczego musimy je zbierać z podłogi niczym myszy?

10 Raport Ryana część 10

Nazywa się Kathleen O’Malley.
Miała 8 lat, gdy dostała się w łapy zakonnic – „Sióstr Miłosierdzia”,
alternatywnego, zbrodniczego systemu wychowawczego w Irlandii.
Dziś, 50 lat później, jest brytyjskim sędzią.
Oto jej przerażające wspomnienia...
Po raz kolejny przestrzegam osoby o słabych nerwach przed
lekturą poniższego tekstu!
!!!
W Goldenbridge nieustannie chciało mi się pić, może dlatego,
że często się moczyłam ze strachu przed zakonnicami.
Nie pozwalano tam samodzielnie brać wody i obowiązywał zakaz wchodzenia do kuchni.
Ale podpatrzyłam, jak zaspokajają pragnienie inne dziewczęta,
i zaczęłam je naśladować.
Okazało się, że piją wodę z toalety.
Obawiałam się, że może nie być dostatecznie czysta,
lecz mimo to chwytałam ją, podobnie jak inne koleżanki,
w złożone dłonie, gdy płynęła do muszli ze zbiornika.
! ! !
Co tydzień zakonnice nas upokarzały.
Kazały nam zbierać się na wielkim dziedzińcu i zdejmować majtki.
Następnie każda z dziewcząt musiała powiesić swoje majtki na kiju,
a koleżanki decydowały o tym, czy są brudne, czy nie.
Te dziewczęta, których majtki zostały ocenione jako brudne,
zakonnice biły na oczach wszystkich.
I tylko te majtki odnoszono do pralni.
! ! !
Przez cały roboczy tydzień udawałyśmy się po lekcjach do warsztatu montować różańce.
Jedna z zakonnic powiedziała mi, że szkoła słynie z wyrobu różańców
i oczekuje od nas, abyśmy się wszystkie w tę pracę zaangażowały – nawet czterolatki.
I tak dzień w dzień nawlekałyśmy paciorki, a wstawałyśmy od stołów
dopiero po wykonaniu przewidzianej na dany dzień partii – bez względu na czas.
Znaczyło to, że często nawet do późna nie dostawałyśmy kolacji.
! ! !
W szkole żyłyśmy w ciągłym strachu, że rozgniewamy czymś zakonnice i zostaniemy zbite.
W Goldenbridge można było zostać ukaranym fizycznie za wszystko
i za nic, właściwie bez powodu.
Większość zakonnic zawsze miała przy sobie grube drewniane drążki,
zwane rózgami, którymi biły nas po grzbietach dłoni
lub po ich wewnętrznej stronie.
! ! !
Leżałam na cienkim, twardym materacu przykryta gryzącym kocem.
Dłonie miałam złożone na piersiach, jak kazała pani Carerry,
i w tej pozycji starałam się jak najszybciej zasnąć.
– Jeśli dziś w nocy umrzesz w tej pozycji, będziesz gotowa na spotkanie z Bogiem – powiedziała.

9- Raport Ryana część 9

W latach 1930–1980 w katolickich sierocińcach Irlandii zaginęło bez wieści 2 tysiące dzieci (5 procent).
Dotąd nikt nie wie, gdzie znajdują się ich groby!
Część dzieci zapewne umarła z powodu chorób.
Autorzy raportu nie mają jednak wątpliwości, że wiele dzieci zostało zamordowanych,
niektóre zapewne po brutalnym zgwałceniu.
---------------------------
Pominąłem w drugiej części tego kościelnego horroru wstrętny aspekt seksualny i pedofilski.
Czy jest lepiej?
Nie, może nawet jest jeszcze gorzej.
Każde dziecko, którego wypowiedzi tu przytaczamy, w chwili,
gdy robiono z nim to, co robiono, nie miało więcej niż 13 lat.
Niech tym draniom ich Bóg to wybaczy!
MAREK SZENBORN
Współpraca AS
W Irlandii w blisko 60 kościelnych placówkach wychowawczych dla dzieci
stworzono taki system „opieki i resocjalizacji”,
że mogą się one równać z radzieckimi gułagami i nazistowskimi obozami koncentracyjnymi.
Pół wieku horroru ...!
******************
Z ostatniej chwili W irlandzkiej internetowej mutacji „Independent.ie” ukazała się informacja,
że omawiany przez nas raport zawiera jeszcze jedną część.
Niejawną.
Otóż prowadząca śledztwo komisja ustaliła,
że niektóre dzieci z prowadzonych przez Kościół sierocińców i domów opieki
sprzedawane były do domów publicznych.
Takich specjalnych i głęboko zakonspirowanych –- bo dla pedofilów.
W kilku krajach Europy, np. w północnej Walii i w Niemczech.
W proceder ów zamieszani byli nie tylko duchowni,
ale także urzędnicy wysokich szczebli z trzech ministerstw
i politycy z pierwszych stron gazet.
Ich nazwiska nie zostały jeszcze ujawnione, ale irlandzcy dziennikarze już twierdzą,
że wtórny skandal obyczajowy wkrótce wstrząśnie Zieloną Wyspą.

8- Raport Ryana część 8

Luke:
„Brat Arrio był diabłem. Związywał małe dzieci tak, że nie mogły się ruszać.
Robił z nich coś w rodzaju krzyża. Ręce rozłożone, nogi skrępowane...
Potem bił.
Jak przestał, to robił dziecku coś, co nazywało się majtkami ze sznurka.
Sznurek wokół bioder, sznurek pomiędzy pośladkami... Bardzo ściśnięty.
Kilkoro z nas chodziło w takim stroju na zajęcia z religii.
Cały dzień.
Za karę...
Pamiętam jedną dla niego charakterystyczną rzecz: nigdy żadnemu z nas nie spojrzał w oczy.
Nawet nie znam ich koloru...”.

James:
„Brat Arrio nie był diabłem. Bo takie określenie obraża diabła.
W kościelnej stołówce zabronił nam raz na zawsze korzystać z rąk.
No więc jedliśmy z misek jak zwierzęta.
Jeden posiłek dziennie. Mieliśmy po 6 lat.
Kiedyś poskarżyłem się mojemu ojcu.
Przyjechał w odwiedziny z Anglii.
Powiedział, że jestem bardzo wychudzony i posiniaczony.
Opowiedziałem mu, co tu się dzieje, zabrał mnie wtedy do brata Arrio i zapytał, czy to prawda.
Arrio oczywiście wyparł się wszystkiego, powiedział,
że ja nie chcę jeść i ciągle wdaję się w bójki.
Ojciec mu uwierzył, bo ja miałem tylko 6 lat.
Za to, że się poskarżyłem, Arrio bił mnie codziennie przez dziesięć tygodni”.

Sophie:
„Gdy dziewczynki zaczynały być kobietami, to znaczy, kiedy po raz pierwszy miały okres,
były bite jako nieczyste.
Siostry mówiły, że to na pamiątkę grzechu pierworodnego.
Miałam 13 lat, kiedy to się stało.
Przeraziłam się, gdy stamtąd pociekła mi krew.
Gdy powiedziałam o tym siostrze zakonnej, dostałam w twarz.
Posiłki ograniczono mi do jednego dziennie.
Nigdy nie dostałam żadnej podpaski”.

Adam:
„Kazano nam nauczyć się na pamięć całego katechizmu i zabierać go na każde zajęcia.
Pamiętam, jak jeden chłopak zapomniał go wziąć.
Siostra, która prowadziła wtedy zajęcia (nazywała się Tyra), powiedziała,
że dla przykładu pokaże całej klasie, co się stanie,
jak ktoś zapomni materiałów lekcyjnych.
Biła tego chłopaka na naszych oczach prawie przez całą godzinę.
Krwawił, a ona nadal go biła.
Wszyscy byliśmy przerażeni, że go zabije, ale baliśmy się zareagować w jakikolwiek sposób”.

Sean:
„Gdy siostry uznały, że zachowuję się źle, wylewały na mnie pomyje z wiadra, które stało w kuchni.
Śmierdziałem potem przez kilka dni, bo nie pozwalały mi się wykąpać”.

7- Raport Ryana część 7

Ava:
 „Nie było zrozumienia tego systemu, nikt nie potrafił powiedzieć stop.
Jeżeli starsza osoba bije cię, uznawaliśmy, że tak musi być.
Myślałam, że to normalne.
Potem dowiedziałam się, że młode siostry od samego początku
były uczone, jak postępować z dziećmi.
Nawet przymuszano je do tego siłą.
Mówiono im, że »dzieci trzeba bić od małego, żeby wyrosły na ludzi«.
W końcu zaczynały w to wierzyć.
Później w tych »metodach wychowawczych « chciały być jak najlepsze.
Prześcigały się nawzajem”.

Grace:
„Wyjścia do toalety były odnotowywane.
Uczniowie mogli załatwiać swoje potrzeby tylko dwa razy dziennie, i to w ściśle określonych godzinach.
Co do sekundy.
Na każdorazowy pobyt w toalecie (te dwa razy) miałam po pięć minut”.

Conor:
„Kiedyś nie wytrzymałem – bo już nie mogłem – i poszedłem do toalety bez niczyjej zgody.
Siostry przyłapały mnie.
Jedna z nich kazała mi klęczeć i biła w plecy tak mocno, że trzcinowa pałka poraniła jej dłoń,
a ja nie mogłem spać na plecach ponad miesiąc”.
*******
Ksiądz Matthew Gaffney (z irlandzkiego Instytutu Miłosierdzia): „
To prawda, kary cielesne były stosowane, ale wyłącznie po to, by utrzymać dyscyplinę.
Zaliczało się do nich bicie i chłostanie”.
*******
Ava:
„Gdy byłyśmy niegrzeczne (zdaniem zakonnic), nasze łóżka polewano wodą.
Także kołdry.
Całą noc spałyśmy w mokrej pościeli.
Ta kara podobno nie była nielegalna. Była zapisana w statucie szkoły”.

Leah:
„Golono nam głowy. Siedmioletnim dzieciom. Dziewczynkom. Do gołej skóry.
Kazano rozbierać się do naga, zakonnice kazały się schylać i biły po całym ciele,
najbardziej w pośladki, żebyśmy nie mogły siedzieć.
To nie chodziło tylko o jeden dzień.
Kiedy taką karę otrzymywało się codziennie,
to z siedzeniem miało się już problemy nieustanne.
Nawet po zagojeniu ran.
Po tym wszystkim nadal mam problemy z siedzeniem. A mam 40 lat!”.

Eva:
„Jeśli w Rosminians (jeden z kościelnych sierocińców) jakieś dziecko zsiusiało się w nocy w łóżko,
to miało polewaną pościel i swoje ubrania moczem przez kilka miesięcy.
Moczem innych dzieci, który w tym celu gromadziły zakonnice.
Kiedy ktoś moczył się w nocy, otrzymywał straszne kary.
Raz, gdy to mi się przydarzyło, zostałam przywiązana linami do haków na suficie.
Wisiałam do góry nogami.
Siostra powiedziała, że muszę się wysuszyć. Jak bielizna.
Nie wiem, ile czasu tak wisiałam.... Kwadrans albo kilka godzin.
Zemdlałam, więc nie wiem. Bywało jeszcze gorzej.
Kilka razy (a pamiętam co najmniej dwa takie wydarzenia) kazano nam
za karę zjeść po kawałku własnych odchodów”.

Brat Olivero:
„Kiedy przybyłem do tej katolickiej szkoły, to zobaczyłem, że chłopcy
za każde wykroczenie byli wysyłani do brata Arrio, który bił i katował »łobuzów«.
Tak ich nazywał.
Przez lata dzieci straszono, że jak będą niegrzeczne, to pójdą do brata Arrio.
Bano się go jak diabła. Dochodziło nawet do aktów samookaleczeń.
Dzieci zadawały sobie rany po to, by nie dostać się w ręce brata Arrio.
To był demon, miał obłędny wzrok”.
Olivero zapytany, dlaczego o takim horrorze nie powiadomił organów ścigania,
odpowiedział, że maltretowane było bardzo małe dzieci, które nie byłyby w stanie potwierdzić jego doniesień.

6- Raport Ryana część 6

W poprzednim odcinku opisaliśmy makabryczne zboczenia seksualne,
jakie na swoich podopiecznych uskuteczniali księża i zakonnice.
Ale to nie oddaje rozmiaru potworności, która działa się w irlandzkim systemie wychowawczym przez ponad 50 lat.
Blisko 1000 (!) księży i 800 (!) zakonnic, którym udowodniono molestowanie dzieci, to tylko część horroru.
Potworna część, ale ktoś może powiedzieć, że jakimś cudem urodziła się wyjątkowo plugawa populacja dewiantów
i nie należy z nią utożsamiać wszystkich pozostałych, których przesłaniem było pomaganie sierotom.
Otóż nic podobnego.
W Irlandii stworzono cały kościelny mechanizm pedagogiczny.
W skrócie wyglądało to tak: katolicka Irlandia lat 30-tych była najbiedniejszym krajem Zachodu.
Migracja ludności „za chlebem” doszła do ok. 20 procent społeczeństwa.
Nie wszyscy szukający lepszego świata (głównie za oceanem) zabierali ze sobą dzieci.
No i tu powstał wielki dla państwa problem.
„Ależ nie ma żadnego problemu – ogłosił Kościół katolicki.
– Państwo wyłoży pieniądze, a my się tymi sierotami zajmiemy.
Nawet zorganizujemy specjalną sieć placówek opiekuńczych”.
No i się zaczęło...
Kto ma słabe nerwy, niech lepiej tego nie czyta.

Oto kolejna porcja zeznań tych, których Irlandia oddała pod skrzydła Kościoła, a którzy dziś są dorosłymi ludźmi.
Komisja, która sporządzała przez 9 lat cytowany dokument, nie podaje nazwisk świadków.
Są tylko imiona. 

Sean (miał wtedy 6 lat), który opowiada o pewnej zakonnicy:
„Kiedy zaczynała mnie bić, nie mogła przestać. Biła kijem i paskiem.
Biła, biła i biła bez opamiętania.
Udało mi się uciec, dobiegłem do drzwi, otworzyłem je.
Tuż przy schodach znowu mnie dopadła, biła nadal.
Spadłem ze schodów, na dole siostra już była nade mną.
Takie bicia były zupełnie za nic, wszyscy byliśmy maltretowani.
Siostra biła nas, dopóki ktoś jej nie powstrzymał”.

Sarah:
 „Biły nas też twardymi trzcinami. Trzciny miały około dwóch, trzech stóp długości.
Biły nas w klasie na lekcjach, przy wszystkich, i w nocy.
Kazały stać na jednej nodze, później biczowały.
Jak ktoś stracił równowagę, to wszystko zaczynało się od początku.
Musiałyśmy stać prosto, żeby przestały bić”.

5- Raport Ryana część 5

Świadek (mnich) zeznaje, że dziewczynki w szkole św. Józefa traktowane
były przez zakonnice jak prostytutki w najgorszym domu publicznym.
Jeśli odmawiały świadczenia usług seksualnych, były bite i zamykane w ciemnicy.
Jedno z dzieci nigdy nie nauczyło się mówić.
Wiele innych było opóźnionych w rozwoju.
Codziennie publicznie chłostane skórzanym pasem – za krnąbrność – umiały się tylko modlić.
------------
W szkole św. Józefa szczególnie demoniczną postacią była zatrudniona
przez Kościół świecka dyrektorka, pani Lacey, zaprzysięgła katoliczka.
Wykorzystywała seksualnie każdą ze swoich podopiecznych 2–3 razy w tygodniu.
Najczęściej nakazywała wspólną masturbację kilkorga dzieci.
Czasem dochodziło też do gwałtów.
Pani Lacey zatrudniała w szkole swojego brata.
Do obowiązków dziewcząt wybranych przez dyrektorkę było conocne seksualne zaspokajanie go.
Gdy odmawiały, były bite.
Po latach w wyniku śledztwa okazało się, że mężczyzna nie jest bratem Lacey, tylko jej... mężem.
-------------
Nie, nie jest naszym zamiarem epatowanie Czytelników makabrycznymi opisami zboczeń,
jakich na małych dzieciach dopuszczali się zakonnicy, zakonnice i księża.
A także ich pedofilscy klienci.
Tłumacząc raport, pomijaliśmy co bardziej drastyczne opisy.
Ale katolicka Irlandia jest w szoku.
Zawiązała się grupa inicjatywna, która zbiera fundusze,
aby na jednym z centralnych placów Dublina postawić pomnik dzieci – seksualnych ofiar katolickiego duchowieństwa.
Liczba powołań do irlandzkich seminariów spadła o 80 procent.
Liczba praktykujących katolików – o niemal 50 procent.
Ci, którzy decydują się na karierę duchownego, są traktowani przez społeczeństwo podejrzliwie.
I trudno się dziwić...
Po opublikowaniu raportu powstał zespół prawników i konstytucjonalistów,
którzy sprawdzają, czy zgodnie z irlandzkim prawem istnieje
możliwość postawienia przed sądem nie poszczególnych zboczeńców
w sutannach, tylko Kościoła katolickiego jako instytucji przestępczej.
************************************
A w Polsce?
A w katolickiej Polsce chyba tylko PRL-owi możemy zawdzięczać, że do 1989 roku państwo nie kolaborowało w podobny sposób z Kościołem jak w katolickiej Irlandii.
Za to księża pedofile robili i robią swoje w zaciszu kościołów i plebanii.
Zmowa milczenia (także mediów) chroni ich lepiej niż gdziekolwiek indziej na świecie.

4- Raport Ryana część 4

Ten sam Garnier miał w stałym zwyczaju masturbowanie się w obecności wychowanków,
a nawet uprawianie seksu z jednym z chłopców na oczach innych.
-----------
Gdy wspomniany wcześniej ojciec Bruno został w końcu za przestępstwa
seksualne zwolniony z pracy w szkole, jego miejsce zajął brat Sergio.
Miał naprawić tragiczną sytuację i zaprowadzić w placówce normalność.
Polegało to, niestety, na tym, że zgwałcił 37 chłopców (taką liczbę mu udowodniono),
a w swoich perwersyjnych zboczeniach dalece przebił poprzednika.
W innej placówce kierowanej przez Kościół ksiądz Valerio przez 9 lat gwałcił podopiecznych (7–10- -latków),  ale otrzymał wyrok więzienia w zawieszeniu, bo udowodnił, że jest absolwentem szkoły zakonnej, w której sam był nieustannie molestowany seksualnie, więc taki stan rzeczy uznawał jako normę.
Jego wychowankowie opowiedzieli komisji o seksie oralnym, jaki kazał im uprawiać.
-----------
Brat Guthrie w jednym z kościelnych internatów prowadził zajęcia z chłopcami w wieku 12–13 lat z... masturbacji.
Uczył ich, na własnym przykładzie, jak to się robi.
A potem były... egzaminy.
Przed sądem z rozbrajającą prostotą wyznał: „Preferowałem młodszych chłopców, bo starsi mogliby mnie wydać.
Zakres wieku to maksimum 13 lat i... jasne oczy”.
------------
Swoistym domem publicznym zaspokajającym klientów gustujących w małych dziewczynkach
była szkoła św. Józefa kierowana przez siostry miłosierdzia.
Oficjalnie nazywało się to wyjazdem na wakacje.
Zakonnice odbierały zamówienia, kasowały pieniądze i wysyłały
dzieci „na wypoczynek” do mężczyzn, którzy byli ich klientami.
Ale nie tylko do mężczyzn.
Nierzadkie były zamówienia od bezdzietnych małżeństw pedofilów,
które w ten sposób zaspokajały swoje żądze.
Takie wakacje połączone z seksualnym wykorzystywaniem dzień w dzień trwały zazwyczaj miesiąc.
--------------
Jedenastoletnia dziewczynka (dziś dorosła kobieta) opowiada,
jak tuż po przyjeździe do jednej z rodzin, która zamówiła ją sobie na wakacje,
była dotykana w intymne miejsca i masturbowana.
Gdy uciekła do łazienki, gospodarze (małżeństwo w średnim wieku) wyważyli drzwi, a mężczyzna brutalnie ją zgwałcił.

3- Raport Ryana część 3

Podczas trzeciej fazy przesłuchania siostra Helena O’Donoghue przyznała, że na porządku dziennym było nieprzyzwoite dotykanie,
masturbowanie a nawet gwałcenie dziewczynek rękoma i różnymi narzędziami.
Potwierdziła też, że dzieci były wypożyczane osobom z zewnątrz ośrodka opiekuńczego, w tym księżom.
Wyznaczone zakonnice zajmowały się stręczycielstwem co atrakcyjniejszych dziewcząt, na czym zakon nieźle zarabiał.
W procederze udostępniania dzieci brał udział nawet szkolny woźny, który otrzymywał zapłatę w postaci... ich usług seksualnych.
-----------------
Dwaj księża z domu wychowawczego Ferryhouse stanęli przed sądem za molestowanie seksualne chłopców.
Jeden z nich już wcześniej został skazany za zgwałcenie dziecka. Ten sam malec trafił później z powrotem pod opiekę tego księdza i dalej był gwałcony.
--------------
W tym samym ośrodku Ferryhouse brat Bruno, prefekt szkoły, dopuszczał się gwałtów na siedmio-,ośmioletnich chłopcach.
Przez 20 lat.
Przed sądem oświadczył, że sam jest zdziwiony, że nie został na tym procederze przyłapany, bo robił to niemal jawnie i codziennie.
Być może przyczyną nieujawnienia tych okropności był fakt potwornego terroru panującego w ośrodku,
w którym za najmniejsze wykroczenie groziło ciężkie pobicie lub zbiorowe zgwałcenie.
Ojciec Bruno został skazany na dziewięć lat więzienia. Przyznał się do gwałtów na 40 wychowankach.
----------------
W 1979 roku do Irlandii przyjechał papież Jan Paweł II.
Chłopcy ze szkoły w Limerick prowadzonej przez księży pojechali witać Ojca Świętego.
Ale jeden z chłopców za karę (świadkowie nie potrafili sobie przypomnieć, o co chodziło) został w ośrodku.
W tym samym czasie gdy papież wygłaszał homilię i trwała msza, dziecko zostało wielokrotnie zgwałcone przez zakonników.
Trwało to ponad 5 godzin.
----------------
W tej samej szkole zawodowej inny kapłan starannie badał stan dojrzałości płciowej swoich podopiecznych.
Pieścił ich narządy, a gdy widział, że potrafi już wywołać stan erekcji członka, przenosił ich do kierowanej przez siebie grupy.
Do wieloosobowych orgii z jego udziałem dochodziło zazwyczaj w weekendy.
Aby dzieci były mu bardziej posłuszne, podawał im narkotyki.
----------------
Ojciec Garnier ze szkoły dla chłopców w Clonmel z seksu chłopców zrobił sobie dochodowy interes.
Pomagał mu w tym brat Leone, a nawet dyrektor placówki ksiądz Lucio.
Każdy pedofil, nawet z odległych zakątków regionu, który miał ochotę i gotówkę,
mógł zostać w nocy wpuszczony do sal sypialnych wychowanków.
Protesty molestowanych były surowo karane.

2- Raport Ryana część 2

Nad raportem o nadużyciach seksualnych pracowała komisja wspólna
irlandzkiego rządu i Kościoła przez 9 lat.

Watykan – jeszcze za czasów JPII – wielokrotnie próbował storpedować jej pracę.
Na przykład arcybiskup Desmond Connell (taki irlandzki Głodź) na
polecenie „z góry” odmówił przekazywania dokumentów, twierdząc, że
są objęte klauzulą tajemnicy spowiedzi.
I pewnie kościelna hańba nigdy nie ujrzałaby światła dziennego,
gdyby nie inny arcybiskup – Diarmuid Martin.
Ten młot na pedofilów oświadczył publicznie, że nie spocznie,
dopóki nie wsadzi za kratki ostatniego zboczeńca w sutannie.
I słowa dotrzymał.
A nam pozostaje tą drogą przekazać ekscelencji takie oto słowa: jest Pan przyzwoitym człowiekiem, księże arcybiskupie!

Pięciotomowy raport pisany jak akta prokuratorskie został opublikowany
w środę 20 maja o 16.45. Jeszcze godzinę wcześniej, czyli w ostatniej
chwili, watykańska Kongregacja ds. Doktryny Wiary próbowała nie dopuścić do jego ujawnienia. Bezskutecznie.
Sąd Najwyższy Republiki Irlandii nakazał pełną jawność.
Komisja przebadała kościelne akta z lat 1930–1980 i wyciągnęła z nich
jeden wspólny dla tysięcy przypadków wniosek: wykorzystywanie seksualne
małych dzieci w ośrodkach prowadzonych przez Kościół katolicki
(za pieniądze państwa) przybrało rozmiary pandemii.
Zresztą trudno tu mówić o ośrodkach. To był raczej rodzaj obozów koncentracyjnych.
Na przykład w jednym z nich, prowadzonym przez Siostry Miłosierdzia, małe
dziewczynki odmawiające seksu były publicznie chłostane. Nago!!!
--------------
Skala zjawiska jest wprost niewyobrażalna. Mówi się nawet o 40 tysiącach ofiar.
Rząd Irlandii do tej pory wypłacił odszkodowanie 12 tysiącom
poszkodowanych (średnio po 65 tys. euro), a na kolejne odszkodowania
zarezerwował w tegorocznym budżecie prawie 2 miliardy euro.
Dlaczego płaci państwo, a nie Kościół? Dobre pytanie.
A z tego oto powodu, że to Republika Irlandii kierowała do kościelnych ośrodków opiekuńczych sieroty
i to ona de facto za nie odpowiadała.
Tak orzekł Sąd Najwyższy. Czyli Krk spadł jak zawsze na cztery łapy.
Co ciekawe, ujawnieniu wstrząsającej prawdy sprzeciwiali się także
wysocy rangą urzędnicy irlandzkiego resortu edukacji.
Jak się okazało... opłacani przez Watykan.
Ten haniebny proceder wyłączony jest do osobnego śledztwa.
Poniżej drukujemy cytaty z raportu.
Przykłady... przykłady, wydarzenia, fakty, dzień po dniu, rok po
roku. I tak przez 50 lat horroru.

 *********
A w Polsce? A w katolickiej Polsce chyba tylko PRL-owi możemy
zawdzięczać, że do 1989 roku państwo nie kolaborowało w podobny
sposób z Kościołem jak w katolickiej Irlandii.
Za to księża pedofile robili i robią swoje w zaciszu kościołów i plebanii.
Zmowa milczenia (także mediów) chroni ich lepiej niż gdziekolwiek indziej na świecie.

wtorek, 12 maja 2015

1- Raport Ryana -czyli piekło dzieci, które trwa do dziś...

W Irlandii wybuchła bomba religijno-społeczno-polityczna.
Ten katolicki kraj długo jeszcze będzie odczuwał skutki tego wybuchu.
20 maja 2009 sędzia Sean Ryan opublikował końcowy raport komisji badającej
maltretowanie dzieci w irlandzkich instytucjach prowadzonych przez Kościół.
Raport liczy 2600 stron, dotyczy ponad 250 instytucji i opiera się na świadectwach tysięcy ich wychowanków.
W trwającym dziewięć lat dochodzeniu stwierdzono, że katoliccy księża i zakonnice
przez dziesięciolecia terroryzowali tysiące chłopców i dziewcząt w Irlandii,
zaś inspektorzy rządowi nie zrobili niczego, by powstrzymać nieustające bicie, gwałty i poniżenia.
Dzieciom mówiono często, że ich rodzice nie żyją, gdy żyli,
i nie informowano ich o śmierci rodziców, gdy rzeczywiście zmarli.
Dochodzenie obejmowało 30 tysięcy dzieci i młodzieży, które przewinęły się przez ten system
od lat trzydziestych aż do lat dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia.

Z powszechnym oburzeniem spotkała się reakcja arcybiskupa Westminsteru, Vincenta Nicholsa,


 który po zapoznaniu się z raportem stwierdził, że duchowni,
którzy molestowali seksualnie dzieci, wykazali się odwagą, kiedy przyznali się do swoich czynów.
Nie była to jednak tak wielka odwaga, ponieważ zgodnie z umową zawartą
między rządem irlandzkim i oskarżonymi zgromadzeniami katolickimi,
nazwiska sprawców nie zostały podane w raporcie, a odszkodowania dla ofiar w lwiej części wypłaci państwo, nie zaś zakony.

Raport stwierdza, że molestowanie i gwałty były „endemiczne” w zakładach dla chłopców,
na ogół prowadzonych przez Zgromadzenie Braci Chrześcijańskich.
Dziewczynki, którymi „opiekowały się” zakony żeńskie, głównie Siostry Miłosierdzia,
były znacznie rzadziej molestowane seksualnie,
ale zamiast tego były często bite i poniżane.

„W niektórych szkołach regułą był wysoki poziom rytualnego bicia (…)
Dziewczynki uderzano przedmiotami zaprojektowanym do zmaksymalizowania bólu
i bito je we wszystkie części ciała – informuje raport.
— Szeroko rozpowszechniona było poniżanie rodzin i wychowanek”.

Według raportu władze religijne, skonfrontowane z dowodami seksualnego wykorzystywania dzieci,
reagowały przez wysyłanie sprawcy do innego miejsca, gdzie na ogół mogli swobodnie wykorzystywać dalej.

„Są dowody, że tacy mężczyźni w kilka dni po zwolnieniu z pracy z powodu poważnych oskarżeń
lub przyznania się do wykorzystywania seksualnego otrzymywali
inne posady nauczycielskie – donosi raport.
– Bezpieczeństwo dzieci na ogół nie było brane pod uwagę”.

Komisja Ryana zidentyfikowała 800 gwałcicieli (oczywiście, zgodnie z umową, nie podając ich nazwisk).
Do dziś niespełna dziesięciu z nich zostało skazanych za swoje przestępstwa.

Kościół katolicki przygotowywał się od dawna na ten raport,
wielokrotnie odwlekany z powodu zakładanych przez Kościół spraw sądowych,
brakujących dokumentów i domniemanej obstrukcji rządowej.

Zgromadzenie Braci Chrześcijańskich opóźniło raport o ponad rok wytoczeniem procesu,
który obronił prawo jego członków do anonimowości w tym raporcie,
także w wypadkach, w których poszczególni członkowie Zgromadzenia
zostali skazani przez sądy za seksualne i fizyczne ataki na dzieci.

W 2002 roku, tuż przed wyborami powszechnymi, 18 zgromadzeń religijnych zawarło umowę z rządem,
że w zamian za wpłatę gotówki w wysokości 28,5 miliona euro oraz zobowiązanie przekazania
nieruchomości, co razem dałoby państwu 128 milionów euro,
rząd przejmie na siebie wszystkie żądania odszkodowań od ofiar oraz poniesie wszelkie koszta sądowe.

Oczekuje się, że końcowy rachunek dla irlandzkich podatników za dziesięciolecia
terroru sianego przez zakony religijne będzie wynosił 1,3 miliarda euro.
Niektóre z obiecanych nieruchomości, nawiasem mówiąc warte obecnie znacznie mniej,
nigdy nie zostały przekazane.
Należy dodać, że istnieją dowody (które przedstawia Komisja Ryana),
iż pieniądze otrzymywane przez zakony na utrzymanie i kształcenie dzieci
w znacznej mierze były wydawane na sam zakon,
dzieci zaś były głodne, zmarznięte i przepracowane.




Filmik poniżej, niestety nie posiada polskich napisów czy lektora...
ale emocje mówią same za siebie... To jeden z byłych wychowanków Chrześcijańskich Braci, Michael O'Brian,
który zabrał głos w telewizyjnym programie "Questions and Answers"